Czerwiec w Szuwarach obłędnie pachnie jaśminem. Ja mogłabym spać z głową w jaśminie i w zasadzie tak jest bo trzymam bukiecik jaśminowy na moim stoliku nocnym w sypialni. Cudowny jest ten czas kiedy dnie są takie długie, ptakami rozśpiewane poranki i późne wieczory... Czas spędzany jest głównie w ogrodzie lub na tarasie, na spacerach nad rzeką i w lesie, na rowerach lub kajakach. Naprawdę dużo czasu poświęcamy naszemu ogrodowi: jego pielęgnacja czyli podlewanie, pielenie, przesadzanie, dosadzanie, pikowanie, sianie i pierwsze zbiory groszku, rzodkiewki, salaty, truskawek pochłaniają mi cale dnie. Przyznaję, ze bieganie moje na tym mocno ucierpiało i wygląda na to, że na sezon letni odpuszczę regularne biegi. Faktem jest mój brak czasu w sezonie letnim ale przyznaje się też że bieganie w pozostałe pory roku jest dla mnie substytutem pracy na zewnatrz, czy po prostu przewietrzenia szarych komórek, które obecnie wietrzą się w ogrodzie i to po 12 h na dobę:-)) Mam więc lekkie poczucie winy z niebiegania ale tylko lekkie, bo wiem że wrócę do regularnego biegania już jesienią. A tymczasem pokażę Wam co w Szuwarach się zieleni dzięki mojej i Macka pięknej acz niełatwej czasem pracy.
Pozwolę wiec sobie Was oprowadzić po ogrodzie:
Zaraz przy schodach witają nas funkie i margerytki a wokół domu na kamiennej podmurówce rosną najróżniejsze rozchodniki: ostre, kaukaskie, kwieciste, białe, ościste, łopatkowate, brodawkowate, a pomiędzy tym goździki kropkowane miniaturowe.
Te białe poniżej wygląda mi na lepnicę zwykłą, ale nie jestem pewna bo znalazlam ją na skarpie przydrożnej rok temu i się tak pięknie u nas przyjęła. Po prawej stronie schody szuwarowe w dzikich trawach pomieszanych z funkiami i kłosówką miękką.
Na jednym z tarasów nemezja a po prawej stronie widok spośród kosaćców na Szuwary.
Przy wejściu do Szuwarów istna dżungla a w nim malwy, paprocie, brunera, kosaćce, alium, rdest himalajski. Przy werandzie fioletowa kompozycja na którą składa się kocimiętka, macierzanka, miodunka i maciejka.
Powyżej widok na Werandę z pęcherznicy kalinolistnej a obok rozkwitająca peonia.
Co poniżej to czekam na Wasza podpowiedz, bo nazwy kwiatka niestety nie znam.
Po lewej stronie są zagony truskawek a w oddali ziółka, plus krzaczory malin, jeżyn, a dalej jeszcze porzeczek, agrestu, głogu oraz rokitnika. Brak mi do szczęścia jeszcze derenia ...
Lubiny w pięknych kolorach |
Tarasy ukwiecone są głównie w begonie, werbenę, pelargonie, mini-goździki, lobelię i bacopę.
A tu moje ulubione połączenie białej brzozy i różowej żurawki. Brzozy już na tyle urosły, że dają wymarzony cień na tarasie w upalne południa i chyba się już nadają na powieszenie hamaka miedzy nimi. Taki był zamysł, na brzozy kolo domu:cień i hamaczek... hm!
Przy drzewkach w naszym mini-sadzie rosną sobie wielkie chabry ogrodowe.
Nadrabiają wielkością za drzewa owocowe, na które sobie jeszcze trochę poczekamy :-))
Po lewej stronie moja ścieżka leśna czyli szpaler z paproci i innych dzikich roślin przytarganych z rowów lasu.... Po prawej i poniżej moja duma choć to maleńka szklarenka. Najpierw wysiałam w niej nasionka uzbierane z zeszłorocznych kwiatów, plus trochę salaty i rzodkiewki , które to już pod koniec kwietnia jedliśmy. W maju po wysadzeniu wszystkich roślin, szklarnia zapełniła się pomidorami, paprykami i ogórkami. Z racji jej niewielkiego metrażu jest tego wszystkiego po parę sztuk ale za to będą to zupełnie nasze pomidory, ogórki i papryka a to przecież coś!
Przywrotniki panosza się na klombach w sąsiedztwie bodziszka oraz rdestu.
A kolo domu żegna nas nachyłek z uczepem rózgowatym i sanwitalią.
Do widzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz