Przy przenosce dziewczyny sprzedają własne rogaliki, czekoladowe lub z twarożkiem, jeszcze cieple!
Koniec sezonu letniego i wakacyjnego kończymy jak co roku rodzinnym spływem po Krutyni. Rzeka już prawie opustoszała, poniżej młyna nie ma wcale kajakarzy... Poziom wody obniżył się znacznie, wystają głazy i kłody, których wcześniej nie było nigdy widać, kajak szoruje miejscami po dnie, potworzyły się mielizny i mini-wysepki... Czasami trzeba zejść i pchać kajak... W zasadzie woda najwyżej sięga do kolan ... A jak wyschnie nam Krutynia?????
Przed Rosochą urządziliśmy postój połączony z piknikiem i ostatnim chyba kapaniem się w tym roku.
A to już Rosocha i żegnający nas Dziad Krutynski....... A wiec do następnego roku, lata i wakacji miłośnicy Krutyni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz