niedziela, 7 grudnia 2014

Bieg Mikolajkowy

Jeszcze czuję endorfiny w krwiobiegu po dzisiejszym biegu Mikołajkowym w Mikołajkach. Ja wraz z Elą pobiegłam dyszkę a Maciek ambitnie polmaraton. Bardzo jesteśmy zadowoleni z biegu i to nie tylko z powodu hormonów peptydowych ale tez z uzyskanego czasu. Poza tym jest zadowoleni z siebie, z pokonania wrodzonego lenistwa i z ruszenia się z wygodnego fotela przed kominkiem. To jest zawsze najtrudniejszy moment biegania, aby właśnie wyjść z domu/łóżka/fotela/4cieplych ścian. Potem jest fajnie, a po 3 km nawet super fajnie! Poza tym bieganie dość często służy rożnym dobrym celom,  jak np charytatywny bieg Spartan dla chorej Zosi. 

Juz od samego patrzenia na tego Spartanina robiło się zimno! 



 

Czipy do mierzenia czasu



Kolejny bieg jaki jest przed nami to bieg w Kruklinach, raczej w formie zabawy przedsylwestrowej, z przebieraniem się, szampanem i luźnym podejściem do kwestii uzyskanego czasu. Bieganie jest fajne, tych co biegają przekonywać nie muszę a tych co nie biegają i tak nie przekonam. Dopóki nie ma zasp półmetrowych i lodu na trasie wolę zdecydowanie jesienno zimowe bieganie niż letnie przy nawet średnich temperaturach...
 My już po biegu! A Maciek niecałe 50 minut później kończy swój półmaraton z jego nowym rekordem życiowym! 1.52! Wow!



To co? We wtorek dalej biegamy! Do zobaczenia na trasie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz