piątek, 31 lipca 2015

Mamerki

Na hasło mazurskie bunkry każdy od razu projektuje w umyśle Gierłoż i jej Wilczy Szaniec. Otóż nie! Mamerki tez mają ciekawe historie do opowiedzenia ukryte w bunkrach i chyba nie są tak schodzone jak te pierwsze. Haslo jedziemy do bunkrow zostalo rzucone wczoraj wieczorem przez jednego z naszych gosci a dzis rano juz 4 kolejne rodziny zadeklarowały chęć wspólnego wyjazdu. I tak prawie wszyscy goscie z Szuwarow  znalezli sie o 1,5 h drogi od Krutyni w Mamerkach. Niestety temu miejscu przydałby się profesjonalnie przygotowany plan zagospodarowania i zwiedzania, oraz dobry przewodnik z ciekawymi historiami plus zaplecze gastronomiczno-sanitarne. Wielka prowizorka to było to co pierwsze rzuciło się nam w oczy w Mamerkach ale OK skupmy się na plusach tego miejsca.


Mamerki zbudowano w latach 1940-1944 dla potrzeb 40 najwyższych generałów i feldmarszałkowski. 1500 oficerów i żołnierzy Wehrmachtu około 250 obiektów, w tym 30 schronów żelbetonowych, które niezniszczone zachowały się do naszych czasów.W skład kompleksu wchodzi bunkier „gigant”, którego ściany i stropy mają grubość 7 metrów. W bunkrze tego typu mieszkał podczas wojny Adolf Hitler. Korytarze i wnętrza schronów są niezniszczone i dostępne dla turystów. Zachowały się zejścia do kanałów oraz cały 30m tunel podziemny łączący bunkry numer 28 i 30 w "Mieście Brygidy". Niemcy nie zdążyli wysadzić schronów, zostały one opuszczone bez walki przez wojska Wehrmachtu w styczniu 1945 roku.



Mamerki były jednym z najważniejszych centrów dowodzenia III Rzeszy. Przez to miejsce przechodziły najważniejsze rozkazy dla wojsk Wehrmachtu podczas II wojny. Przez 4 lata próbowano pokonać ZSRR. To tu spiskowano przeciw A. Hitlerowi kiedy Niemcy zaczęły przegrywać wojnę. To z tego miejsca wysłany został rozkaz o stłumieniu Powstania Warszawskiego. 



Po wojnie, nieopodal schronu poszukiwano Bursztynowej Komnaty. Z relacji okolicznych mieszkańców wiemy, że Erich Koch, były gauleiter Prus Wschodnich, był przewożony z więzienia w Barczewie do Mamerek, gdzie wskazał miejsce ukrycia skarbu. Polscy saperzy bezskutecznie wysadzali fundament bunkra nr 31, aby dostać się do wskazanej przez Kocha skrytki. Skarbu nigdy nie odnaleziono.


Niemcy próbowali tez zbudować Kanał Mazurski, który nigdy nie został ukończony, a miał połączyć Jeziora Mazurskie z rzeką Pręgotą w celu uzyskania drogi wodnej do Bałtyku. Budowę kanału rozpoczęto w 1911 roku, po raz pierwszy została ona przerwana przez I wojnę światową. Drugi etap, energicznie prowadzony od 1934 roku przerwały działania wojenne, po zakończeniu wojny budowa nie została wznowiona. 
Ogromna śluza w Leśniewie Górnym posiada komorę o głębokości 21 m, szerokości 7,5 m, długości 46 m. Do prawie ukończonej budowli położonej w środku lasu nie zdążono doprowadzić kanału. Kanał byl projektowany do przepływu statków o wyporności 240 ton i przebiega w sztucznych wykopach lub specjalnych nasypach ziemnych. Dla pokonania 111 metrów różnicy poziomów między Łyną i Mamrami zbudowano dziesięć olbrzymich śluz, w tym pięć po stronie polskiej. Długość kanału wynosi 51,5 km, na terenie Polski 22 km. Schrony nr 11,12 mają tak olbrzymie rozmiary (21mx13m) i wnętrza, że przez lata były "rozpoznawane" jako tajne hale fabryczne do produkcji niemieckich U-Bootów, które miały być transportowane przez śluzę w Leśniewie na Bałtyk. Tak powstała legenda U-Bootów w Mamerkach.


 Na terenie kwatery był dworzec kolejowy, a ulice miały swoje nazwy. Komunikację ze światem zewnętrznym zapewniał transport kolejowy (pociągi kurierskie codziennie docierały tu z Berlina poprzez Wilczy Szaniec oraz lotniczy. Ogólna powierzchnia kwatery wynosiła około 250 ha.W pierwszym etapie jej budowy wykorzystano robotników zatrudnionych przy budowie Kanału Mazurskiego oraz gotową infrastrukturę techniczną do produkcji betonu. Robotnicy Organizacji Todt skoszarowani byli w okolicach Węgielsztyna i Radziejach. . Kwaterę budowała też duża firma budowlana Simensa (Siemens-Bauunion GmbH, firma ta pod koniec XX w budowała schrony dla Husajna) i firmy budowlane z Węgorzewa. Ze względu na utrzymanie tajemnicy robotnicy na jednej budowie pracowali po kilka miesięcy. Wszystkie obiekty na terenie Mamerek posiadały instalacje: elektryczną, telefoniczną , wodno-kanalizacyjną i centralnego ogrzewania. Schrony typu ciężkiego posiadały standardowy system wentylacji z filtrami na wypadek ataku gazowego.

 Kanal Mazurski

Zamach na Hitlera był przygotowywany w Mamerkach. Spiskowi sprzyjała atmosfera panująca wśród niemieckiej generalicji wywodzącej się głównie z arystokratycznych rodzin niemieckich. Wyżsi oficerowie uważali Hitlera za parweniusza. Sytuacja na froncie wschodnim w kontekście błędnych decyzji Hitlera była bardzo krytycznie oceniana przez sztabowców z Mamerek. Oficerowie byli przeświadczeni, że przed nieuchronną klęską Niemiec może uchronić tylko odsunięcie Hitlera od władzy. Było to możliwe tylko w wyniku jego fizycznej likwidacji.


Od 1945 roku w kwaterze pozyskiwano różnego typu surowce: rury, kable, kostkę brukową, meble i całe baraki. Setki ton stali zbrojeniowej miały trafić na budowę FSO na Zeraniu. Podobnie jak z Wilczego Szanca, część baraków z Mamerek trafiła na Jelonki, Osiedle Przyjazn w Warszawie, gdzie służyły jako hotele dla budowniczych Palacu Kultury. 

Obecnie Mamerki to  osada leśna położona w gminie Węgorzewo. Osada bez mieszkańców.................

wtorek, 28 lipca 2015

Półmetek

Półmetek lata, sezonu i wakacji za pasem. Nie będziemy teraz narzekać, że szklanka do polowy pusta bo przecież jest jeszcze drugie pol! Tak samo barwne, intensywne i pełne fajnych gości. Mam też nadzieje, że wreszcie pokażą się grzyby, bo przez susze do tej pory nie znalazlam nawet pol grzyba! Hm! Czas pędzi jak szalony na codziennych obowiązkach, przygotowywaniu śniadań, zakupach, sprzątaniu, utrzymaniu ogrodu i całej biurokratyczniej części. Ale jest czas i na małe przyjemności: mamy u nas fizjoterapeutkę panią Emilie, która cudownie masuje gości a czasem i nas! Masaże są relaksacyjne, rozluźniające i odmładzające z naturalnym kolagenem. Taki masaż to pełna przyjemność a czasem i duża ulga.


Goscie są wiec mega zadowoleni z nowej atrakcji szuwarowej. A było ich już ich trochę w tym roku:
Po kolei byly to:

Gościnnie plenery malarskie  grupy Pana Wiktora Barona z Niemiec. Szkicowali u nas nasza starsza sąsiadkę, nasza Ele oraz ... mnie:-)) Dostałam nawet na pamiątkę mój profil naszkicowany przez sama prowadząca Brigitte Guhle! Wow!


Potem lądowały u nas dwa helikoptery,  kursowały przez 3 dni z naszymi gośćmi nad rajdem polskim w Mikołajkach. Ale tez zabrali i nas na przejażdżkę nad Krutynią z której mamy fajne zdjecia i film. 




Potem byliśmy na wieczorku tunezyjskim w Starej Papierni w Zielonym Lasku. Jedzenie było bardzo oryginalne i smaczne i jeszcze podpatrzyliśmy fajny pomysł na wodę z miętą i cytryna:

Kolejnym atrakcyjnym punktem było pokazanie naszym gościom lokalnych punktów sprzedaży staroci, gdzie się obkupili w małe i duże stare cudeńka... A ja przy okazji obejrzałam sobie równie cudne ogrody i nawiązałam ogrodnicze relacje połączone z wymianą doświadczeń oraz ... odnóżek roślin:-). 

A potem odwiedzili nas masowo miłośnicy koni oraz zawodów w skokach w Galkowie na Masters Cup. 

Potem ukazaliśmy sie w magazynie Label, & Living. 



A potem mieliśmy super fajny team gości, z którymi robiliśmy ogniska, piliśmy proseco, szlifowaliśmy stare bele, obserwowaliśmy codzienny rozwój gigantycznej malwy, prowadziliśmy długie nocne rozmowy Polaków, zbieraliśmy poziomki, oglądaliśmy mecze...

Wiecie co? To jest super lato, bez upałów ale i bez komarów za to wspomnień będzie bez liku!
A wiec witaj sierpniu, ciekawe co nam przyniesiesz?


piątek, 17 lipca 2015

Nad Mokrym

Dwa tygodnie milczenia w blogosferze to prawie zabójstwo:-) winnym jest firma Orange, która przez 3 tygodnie nie potrafiła ogarnąć tematu naszego niesprawnego internetu. Dalo sie odczuć moja nieobecność zarówno na FB, blogu jak i w mailach, komentarzach i olajkowaniu- słowem pożoga internetowa:-)) Ale kto wie, moze dzięki temu ludzie i ogród zyskał więcej mojej uwagi? W międzyczasie pojawiliśmy się drukiem w bardzo fajnym dezajnerskim piśmie "& Living". Polecam jak macie dostep do tego magazynu bo jest wg mnie bardzo fajne.

Pracy tez było niemało bo to szczyt sezonu, nie tylko turystycznego ale tez sloikowego czyli przetwarzania weków.  Lato w pełni, trochę suche, trochę chłodne ale spoko, nie narzekam tylko stwierdzam:-) Na szczęście goście nam dopisują. Dzis ruszyliśmy na przejażdżkę nad jezioro Mokre aby je pokazać naszym gościom z Ameryki. Tam i lasy i woda sa inne:-)) Poważnie!



Wyprawa była udana, zero komarów, piękne widoki, woda cieplutka i wszyscy zadowoleni.Pozdrawiamy wiec równie ciepło Maje, Marcelinę, Kasie i Sebastiana!




sobota, 4 lipca 2015

Lawendowe pole

Mamy kawałek Prowansji tu na pobliskiej Warmii, który chciałam koniecznie zobaczyć na przełomie czerwca i lipca. Trafić tam niełatwo, choć droga cudna to wąska i kręta, a do tego słabo oznakowana. Pagórki falują, ruch samochodowy niewielki,  ma się wrażenie ze wąziuteńkie aleje lipowe prowadzą na koniec świata. Pogubiliśmy się. Trzeba było kilku telefonów do Lawendowego Muzeum aby w końcu trafić na miejsce bo GPS nam oszalał i jeszcze na środku drogi dwupasmowej z Olsztyna pokazał, ze jesteśmy na miejscu! A Nowe Kawkowo - bo o nim jest dziś mowa-  jest urokliwie położone wśród pięknych wzgórz warmińskich, które okazały się być dobrym miejscem na uprawę lawendy, odmiany odpornej na nasze zimy. Dzień jak na prowansalskie klimaty przystało był upalny - 30 stopni pełnego słońca, topiliśmy się i to jeszcze potęgowało wrażenie przebywania w innej szerokości geograficznej. Lawenda robi wrażenie, choć trzeba uczciwie przyznać, ze nie są to takie hektary, które Prowansja reklamuje w folderach, a tylko dwa poletka, jedno jest porośnięte lawendą 14-sto letnią a drugie z 3-letnią, niezbyt jeszcze bujną.  Tak czy inaczej warto było się pomęczyć aby tam dotrzeć, poznać muzeum lawendowe i mile panie, które prowadzą warsztaty, malutki sklepik z wyrobami oraz lawendową agroturystykę. A, ze cięcie lawendy odbywa się w lipcu więc teraz jest  czas najwyższy na jej podziwianie, a już za chwilę będzie czas na jej wąchanie i przerabianie na Lawendowym Strychu.


Jak sami piszą na swojej stronie: ''przyrządzamy także lawendowe kremy do ciała, całkowicie naturalne, bez konserwantów, barwników, dodatków zapachowych. Są świetne do suchej, alergicznej skóry. Prowadzimy warsztaty wytwarzania takich kremów. Próbujemy różnych zastosowań naszej lawendy – nalewki na lawendzie, lawendowego miodu, lawendowego octu, a przede wszystkim – przepysznego lawendowego wina. Prowadzimy „agroturystykę lawendową”, czyli można wynająć u nas pokój z łazienką. Obok domu zbudowaliśmy mały dom gościnny dla przyjaciół, pomyślany jako refugium: nie ma tam telewizora ani radia, instalacje wykonano tak, aby pole elektromagnetyczne miało minimalny wpływ na organizm człowieka, do budowy użyliśmy materiałów pochodzenia naturalnego (drewno, glina, kamień), z okien widać łąki i pola (na wschodzie i zachodzie), las na horyzoncie północnym, lawendowe pole na południu… Miejsce to sprzyja wyciszeniu, skupieniu i pracy twórczej''. 

Chyba właśnie zareklamowałam konkurencje :-)) ale to jednak dość daleko od nas i w sumie od reszty świata tez....