wtorek, 1 maja 2012

pomoczyć nogi w Krutyni.

To, ze się nie pojawiam na blogu oznacza tylko jedno: jestem bardzo zapracowana. 
Ten ekstremalnie długi weekend jest wypełniony pracą od rana do nocy. 
Od 6.00 rano przygotowujemy stoły na tarasie do śniadania, którego serwowanie czasem przeciąga się do 12.00, potem jest sprzątanie, gotowanie kompotu, pieczenie chleba, zakupy, podlewanie roślin a pomiędzy tym wszystkim dziećmi, rozmowy, maile, psy, telefony....
Dla złapania chwili oddechu wzięłam Kubę nad rzekę i okazało się,ze w naszej poczciwej Krutyni nie ma wolnego miejsca do zaparkowania. 
 W końcu coś wolnego się znalazło i mogliśmy pomoczyć nogi w Krutyni. 



Doszły nas słuchy mieszkańcy okolicy masowo przygotowują się do maratonu! 
Ale będzie frajda!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz