Przy zwiedzaniu zoo towarzyszą mi zawsze mieszane uczucia, jakby nie patrzeć jednak to jest niewola... Z drugiej strony to jest być może jedyna okazja dla dzieci aby mogły zobaczyć pewne zwierzęta.
Najlepiej poznaje się miasto z jego mieszkańcami, tzw lokalsi którzy wiedza co, gdzie i jak. My mieliśmy to szczęście, ze jedni z szuwarowych gości mieszkają właśnie w Berlinie! I tu nalezą się wielkie podziękowania dla Nadii i Łukasza, którzy znaleźli dla nas czas i pokazali Berlin widziany ich oczami. Dzieki nim trafiliśmy na najlepsze w mieście buritos, wspaniałą kantynę w hali z ekowyrobami, dotarliśmy do Sony-Center ze wspaniałą hobbitowską instalacją, a także do klimatycznej kawiarni i wreszcie na najlepsze w Berlinie cappuccino serwowane przez samego Łukasza!
Przy okazji zapraszam na stronę Nadii vel Lakurry gdzie można znaleźć super fajne pluszaki i nie tylko na oryginalny prezent, to tu: Lakurra Blog.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz