piątek, 8 sierpnia 2014

Mazury

Wypadałoby znać te nasze Mazury trochę lepiej i dalej niż rzut kamieniem z Krutyni więc kiedy się nadarzyła okazja to ruszyłam dalej. W miejsca znane, mniej znane i wcale mi nieznane. Te pierwsze to Święta Lipka, miejsce piękne acz naznaczone traumą zbyt częstych odwiedzin z czasów dzieciństwa, kiedy to każdemu gościowi obowiązkowo pokazywało się to sanktuarium plus Wilczy Szaniec oraz zaliczało przejażdżkę statkiem po Śniardwach... Przez 20 lat ten zestaw atrakcji turystycznych wzbudzał gęsią skórkę u mnie i rodzeństwa aż nagle stwierdziłam, że już nie pamiętam dobrze jak wygląda Święta Lipka - znaczy można jechać!

Strona mazury.info.pl tak objaśnia źródła kultu maryjnego tego miejsca:

''Początki sanktuarium maryjnego sięgają XIVw., kiedy to w Kętrzynie skazanemu na śmierć objawiła się Matka Boska i poprosiła o wyrzeźbienie jej postaci z Dzieciątkiem. Mając w oczach obraz Pięknej Pani, w oczekiwaniu na egzekucję, skazany w ciągu nocy wyrzeźbił w.kawałku drewna Jej figurkę. Rankiem znaleziono przy skazańcu rzeźbę. Była tak piękna, że zdumieni doszli do wniosku, iż jest to znak bożego ułaskawienia i zwrócili skazanemu wolność. Dziękując Matce Boskiej za uratowanie życia ucieszony człowiek szedł w kierunku Reszla szukając po drodze dorodnej lipy, na.której mógłby postawić rzeźbę, jak poleciła mu Piękna Pani w widzeniu. Właśnie tutaj, gdzie stoi obecna bazylika, napotkał wspaniałą lipę. W krótkim czasie miejsce to zasłynęło cudami i.uzdrowieniami. Zdziwieni pasterze patrzyli, jak przechodzące obok lipy owieczki klękały, niewidomi odzyskiwali wzrok. Zaczęły przychodzić pielgrzymki wiernych. Proboszcz z Kętrzyna w.uroczystej procesji kilkakrotnie przenosił cudowną figurkę do kościoła w mieście. Rzeźba znikała stamtąd i ponownie pojawiała się na drzewie, gdzie ją ustawił ocalony skazaniec. Postanowiono zbudować właśnie tutaj kaplicę.''


Nasza mini wycieczka trafiła akurat na koniec koncertu organowego, który jest ciekawym przeżyciem szczególnie dla dzieci podziwiających rożne poruszające się figurki. ''Odwiedziliśmy'' świętego Antoniego, patrona ''wycieczkowych'' dzieci, przeszliśmy się krużgankami i już ruszaliśmy dalej w kierunku Reszla, gdzie na odcinku 6 km można podziwiać ustawione barokowe kapliczki drogi różańcowej. Jest ich 15 i pięknie wtapiają się w  mazurski krajobraz choć wymagają dość pilnej renowacji.


Kolejnym punktem programu było zwiedzanie Reszla.
































Reszel to urocze małe miasteczko z pięknym ''zamkiem biskupów warmińskich - zbudowanym w latach 1350-1401. Po I rozbiorze Polski został zamieniony na więzienie. Dwa pożary w pierwszych latach XIX w. spowodowały zniszczenia m.in. wieży głównej. Obiekt został opuszczony na kilkanaście lat. W 1822 przekazano go gminie ewangelickiej, która poczyniła w min kolejne prace remontowe. Przebudowano skrzydło południowe na zbór, zmieniono elewacje m.in. dobudowano szczyt z sygnaturką. Rozebrano krużganki a w skrzydle wschodnim umieszczono szkołę. W 1931 dokonano odbudowy wież zamkowych, w salach utworzono muzeum. Gruntowny remont został przeprowadzony w latach 1976-1985. Obecnie w zamku znajduje się hotel, a miejscu dawnej kaplicy ewangelickiej powstała w latach osiemdziesiątych galeria sztuki współczesnej''

Sa tez i inne bardzo ciekawe rzeczy do obejrzenia w Reszlu ale deszcz uniemożliwił nam ich dokładne obejrzenie.
Trzeba będzie wrócić i obejrzeć sobie co następuje:
Reszel to schody, duuuuzo schodów w zamku i jeszcze więcej w rożnych wieżach i dzwonnicach,

21 sierpnia 1811 w Reszlu miał miejsce ostatni w Królestwie Prus, a także ostatni w Europie przypadek spalenia czarownicy na stosie. Ofiarą była Barbara Zdunk. Oskarżano ją jednak nie tylko o czary, ale przede wszystkim o podpalenie, bowiem w 1807 na zamku miał miejsce pożar, którego przyczyny pozostają niejasne. Proces trwał 3 lata. Sprawa winy budziła kontrowersje, jednak sąd w Królewcu zatwierdził wyrok. Przed spaleniem skazaną uduszono .... Urocze miasteczko nieprawdaż;-)

Potem była już wyprawa w nieznane mi tereny i owiane legenda miejsce czyli Bezławki (nazwa - miejscowości, wg mnie po prostu przecudna!). ''Bezławki (niem. Bäslack) Krzyżacy założyli w 1371 roku. Na wzgórzu postawili niewielki zamek. W latach 1402 - 1404 mieszkał w nim litewski książę Świdrygiełło, najmłodszy brat króla Władysława Jagiełły. Krzyżacy gościli go, bo sprzeciwiał się unii polsko - litewskiej. To właśnie ze Świdrygiełłą wiąże się legenda o świętym Graalu ukrytym w Bezławkach. Święty Grall to zaginiony kielich, którego Chrystus miał używać w czasie ostatniej wieczerzy. Ale legenda zaczyna się w XI-wiecznej Anglii. To tam znajdował się św. Graal. Stamtąd miał trafić na Litwę, a 200 lat później do Bezławek. W 1066 r. w bitwie pod Hastings zginął król Anglii Harold Godwinson. Jego dzieci opuściły królestwo, zajęte przez Wilhelma Zdobywcę.
Zabrały ze sobą św. Graala. Dzieci Harolda przez Litwę i Ruś Kijowską chciały dotrzeć do Bizancjum. Jednak 2 jego synów osiadło na Litwie. Tam też został święty Graal, który po latach trafił w ręce księcia Świdrygiełly. I wraz z nim przywędrował w 1402 roku do Bezławek.
Świdrygiełło pozostawił go wyjeżdżając. Kiedy latem 1520 oddziały tatarskie podeszły pod Bezławki, kielich miał zostać zamurowany w ścianie kościoła. Od tego czasu ślad po nim zaginął.

Tyle legenda. Samo miejsce jest bardzo tajemnicze i wspaniale działa na wyobraźnię nie tylko dziecięca,






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz