poniedziałek, 21 listopada 2011

Sahara











Dzis garść wspomnień z wyprawy do Maroka a dokładnie na Saharę w 2005 roku
Z Marrakeszu do Merzougi na obrzeżach Sahary jedzie się jeepem ponad dwa dni. Drogi są kiepskie wiec na wertepach głową boleśnie obija się o dach . Juz po dotarciu na pustynię wysiada się lekko wyplutym a tu dopiero zaczyna się naprawdę kamienista droga i upal. Pierwsze kilometry to same kamienie  a dopiero potem przechodzi ona w piaszczystą pustynię. Do dziś nie wiem jak kierowcy się tam orientują... bez map i GPS ale umieją odczytać sobie tylko znane znaki na niebie i ziemi . Tak czy inaczej po pustyni nie podróżuje się w pojedynkę tylko w minimum dwa mocne samochody żeby jeden z nich mógł w razie czego wyciągnąć z piachu drugiego.

Przy już naprawdę dużych ergach, zostawiamy jeepy i przesiadamy się na wielbłądy.
Szybko pożałowaliśmy zamiany z gorącego niewygodnego jeepa na złośliwego i jeszcze mniej wygodnego dromadera. One chyba maję serdecznie dość wożenia turystów i dają temu wyraz na każdym kroku.
Jak nie uda się im zrzucić czy  ogryźć pasażera siedzącego na grzbiecie to przy najbliższej okazji chociaż oplują, taka ich słodka zemsta i chyba nie ma co się im dziwić. W takim upale drałować po piachu z czymś na grzbiecie na pewno nie jest fajnie. Upal doskwiera za dnia ale nocą już temp spada gwałtownie z 50 stopni do np 10 co powoduje uczucie dojmującego chłodu.
Na ugaszenie pragnienia pija się w Maroku... gorącą herbatę z miętą i wielką ilością cukru.


Beduini - ludzie pustyni, korzy zajmują się na codzien turystami nierzadko znają po piec
języków i to całkiem nieźle.
Potrafią pokonwersować i po japońsku i po polsku.
Beduini wyglądają bardzo malowniczo w niebieskich jelabach i białych turbanach na tle piasku pustynnego.
Rozśmieszył nas jeden z nich, który przed wyjściem z obozu zostawił klapki tuz przed wydmami a wszedł w nie 5 dni później tak jakby wyszedł tylko na chwile do sąsiada pożyczyć sol....
cdn, na dziś tylko tyle bo dzieci na więcej nie pozwalają a także obowiązki świstaka, który siedzi i zawija sreberka czytaj przygotowuje wielkie ilości ozdób świątecznych.



pa pa pa

2 komentarze:

  1. Moge sie tylko powtarzać, że czakm na ciag dalszy :)

    PS. Nie wiem jak wyświetla się blog u Ciebie ale powinnaś chyba zmienic szerokość wyświetlania kolumny roboczej. Nieładnie wygląda jak zdjęcia "wystają" poza obszar roboczy, nie można ich obejrzeć bez przewinięcia paskiem w prawo.
    Jesli korzystasz z szablonu w Bloggerze to wejdź w opcje PROJEKT, następnie PROJEKTANT SZABLONÓW i tam znadziesz opcje: DOSTOSUJ USTAWIENIA SZEROKOŚCI.
    PS2. To tak oczywiście moje prywatne zdanie, nie wiem jak widzą to inni.

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne fotki..a sugestie co do zamieszczania na pewno się przydadzą...dziś oglądałam album architekta z Olsztyna, który projektuje domy z mazurską tradycja ..polecam. Tożsamość zgodnie z duchem regionu. Pisze: "ludzie zatrzymują się spacerując przy tych domach...by zrobić sobie zdjęcie z wakacji na Mazurach..bo ten dom..czerwona cegłą, zielone okiennice, kamienna podmórówka..był charakterystyczny..ktoś inny robi zdjęcie pisze autor...maluje lndszafcik....szkoda, że nieuchronnie odchodzimy od regionalnych charakterystycznych budowli.

    Beata

    OdpowiedzUsuń