Dzis garść wspomnień z wyprawy do Maroka a dokładnie na Saharę w 2005 roku
Z Marrakeszu do Merzougi na obrzeżach Sahary jedzie się jeepem ponad dwa dni. Drogi są kiepskie wiec na wertepach głową boleśnie obija się o dach . Juz po dotarciu na pustynię wysiada się lekko wyplutym a tu dopiero zaczyna się naprawdę kamienista droga i upal. Pierwsze kilometry to same kamienie a dopiero potem przechodzi ona w piaszczystą pustynię. Do dziś nie wiem jak kierowcy się tam orientują... bez map i GPS ale umieją odczytać sobie tylko znane znaki na niebie i ziemi . Tak czy inaczej po pustyni nie podróżuje się w pojedynkę tylko w minimum dwa mocne samochody żeby jeden z nich mógł w razie czego wyciągnąć z piachu drugiego.
Przy już naprawdę dużych ergach, zostawiamy jeepy i przesiadamy się na wielbłądy.
Szybko pożałowaliśmy zamiany z gorącego niewygodnego jeepa na złośliwego i jeszcze mniej wygodnego dromadera. One chyba maję serdecznie dość wożenia turystów i dają temu wyraz na każdym kroku.
Jak nie uda się im zrzucić czy ogryźć pasażera siedzącego na grzbiecie to przy najbliższej okazji chociaż oplują, taka ich słodka zemsta i chyba nie ma co się im dziwić. W takim upale drałować po piachu z czymś na grzbiecie na pewno nie jest fajnie. Upal doskwiera za dnia ale nocą już temp spada gwałtownie z 50 stopni do np 10 co powoduje uczucie dojmującego chłodu.
Na ugaszenie pragnienia pija się w Maroku... gorącą herbatę z miętą i wielką ilością cukru.
Beduini - ludzie pustyni, korzy zajmują się na codzien turystami nierzadko znają po piec
języków i to całkiem nieźle.
Potrafią pokonwersować i po japońsku i po polsku.
Beduini wyglądają bardzo malowniczo w niebieskich jelabach i białych turbanach na tle piasku pustynnego.
Rozśmieszył nas jeden z nich, który przed wyjściem z obozu zostawił klapki tuz przed wydmami a wszedł w nie 5 dni później tak jakby wyszedł tylko na chwile do sąsiada pożyczyć sol....
cdn, na dziś tylko tyle bo dzieci na więcej nie pozwalają a także obowiązki świstaka, który siedzi i zawija sreberka czytaj przygotowuje wielkie ilości ozdób świątecznych.
pa pa pa
Przy już naprawdę dużych ergach, zostawiamy jeepy i przesiadamy się na wielbłądy.
Szybko pożałowaliśmy zamiany z gorącego niewygodnego jeepa na złośliwego i jeszcze mniej wygodnego dromadera. One chyba maję serdecznie dość wożenia turystów i dają temu wyraz na każdym kroku.
Jak nie uda się im zrzucić czy ogryźć pasażera siedzącego na grzbiecie to przy najbliższej okazji chociaż oplują, taka ich słodka zemsta i chyba nie ma co się im dziwić. W takim upale drałować po piachu z czymś na grzbiecie na pewno nie jest fajnie. Upal doskwiera za dnia ale nocą już temp spada gwałtownie z 50 stopni do np 10 co powoduje uczucie dojmującego chłodu.
Na ugaszenie pragnienia pija się w Maroku... gorącą herbatę z miętą i wielką ilością cukru.
Beduini - ludzie pustyni, korzy zajmują się na codzien turystami nierzadko znają po piec
języków i to całkiem nieźle.
Potrafią pokonwersować i po japońsku i po polsku.
Beduini wyglądają bardzo malowniczo w niebieskich jelabach i białych turbanach na tle piasku pustynnego.
Rozśmieszył nas jeden z nich, który przed wyjściem z obozu zostawił klapki tuz przed wydmami a wszedł w nie 5 dni później tak jakby wyszedł tylko na chwile do sąsiada pożyczyć sol....
cdn, na dziś tylko tyle bo dzieci na więcej nie pozwalają a także obowiązki świstaka, który siedzi i zawija sreberka czytaj przygotowuje wielkie ilości ozdób świątecznych.
pa pa pa
Moge sie tylko powtarzać, że czakm na ciag dalszy :)
OdpowiedzUsuńPS. Nie wiem jak wyświetla się blog u Ciebie ale powinnaś chyba zmienic szerokość wyświetlania kolumny roboczej. Nieładnie wygląda jak zdjęcia "wystają" poza obszar roboczy, nie można ich obejrzeć bez przewinięcia paskiem w prawo.
Jesli korzystasz z szablonu w Bloggerze to wejdź w opcje PROJEKT, następnie PROJEKTANT SZABLONÓW i tam znadziesz opcje: DOSTOSUJ USTAWIENIA SZEROKOŚCI.
PS2. To tak oczywiście moje prywatne zdanie, nie wiem jak widzą to inni.
piękne fotki..a sugestie co do zamieszczania na pewno się przydadzą...dziś oglądałam album architekta z Olsztyna, który projektuje domy z mazurską tradycja ..polecam. Tożsamość zgodnie z duchem regionu. Pisze: "ludzie zatrzymują się spacerując przy tych domach...by zrobić sobie zdjęcie z wakacji na Mazurach..bo ten dom..czerwona cegłą, zielone okiennice, kamienna podmórówka..był charakterystyczny..ktoś inny robi zdjęcie pisze autor...maluje lndszafcik....szkoda, że nieuchronnie odchodzimy od regionalnych charakterystycznych budowli.
OdpowiedzUsuńBeata