sobota, 23 czerwca 2012

Alez emocje!!!

Maraton to wspaniała sprawa, tak samo jak bieg na 10 km - oba biegi wzbudziły w nas dzisiaj wiele pięknych emocji. Doping i nawet wzruszenie porównywalne było tylko z naszym meczami na Euro 2012.
Z tą różnicą, ze nam towarzyszyły tylko pozytywne emocje. Nie podejrzewałam siebie o takie zamiłowanie do biegów ale jak w nich biorą udział najbliżsi to nabierają one zupełnie innego wymiaru. Wszyscy biegacze z naszej drużyny zgodnie twierdza, ze będą biegać dalej!
To w takim razie i ja w następnym roku się dołączam! 
Bieganie jest zdrowe, emocjonujące i  naprawdę wciąga!!!

Teraz trochę danych: w maratonie biegło 18 kobiet i 160 mężczyzn.
W biegu na 10 km biegło około 400 biegaczy, nasza drużyna czyli: moja siostra, jej maż, mój Maciek, kolega Bogdan a także Werner i Reinhold dobiegli do mety w okolicach jednej godziny.
Pierwszy był Bogdan (ćwiczył tylko dwa tygodnie!)
Potem Maciek, Maryna, Piotr, Reinhold i Werner ale - uwaga! Werner w swojej grupie wiekowej (80lat!!!) zdobył pierwsze miejsce! Kazdy z biegaczy miał czipa doczepionego do buta i dzięki temu zaraz po dotarciu do mety były wyświetlane bieżące wyniki, każdy z zawodników dostawał wyniki sms-em a dodatkowo był wydruki na tablicy nie tylko wg czasu i miejsca ale tez grup wiekowych, czy płci. Ogólnie organizacja całej imprezy była bez zarzutu a trzeba dodać, że była to naprawdę duża impreza i tylko mogę sobie wyobrażać jak ciężko musiało być skoordynować wszystko aby to zgranie działało...
Nawet pogoda sprzyjała biegaczom bo było słonecznie ale nie upalnie.
Do pomocy byli wolontariusze, harcerze, OSP, a także bardzo rozemocjonowani i dopingujący mieszkańcy okolicznych wiosek.
Maraton zaczął się o godzinie 8.45 a bieg na 10 km o 10.00 i tylko pierwsze kilometry biegły tą samą trasą a potem już każdy biegł inną.

Powyżej nasz drużyna z Zarka a poniżej Borys zaczyna Maraton!

Pierwsi maratończycy pojawili się w Krutyni 15 minut po starcie!


A to już w Krutyni mój brat Borys - w białej koszulce i bez czapeczki.




 Powyżej pierwszy biegacz kolo Szuwarów w biegu na 10 km a poniżej Bogdan, biegnie i zaprasza do naszego Gościńca;-))


Mija nas Maciek

 I podajemy napoje Aleksandrowi

 A w tle umyka mi już Maryna i Piotr....

 Za nimi podąża w swoim tempie 80-letni Werner, który w sumie pobiel już ponad 20 maratonów
...
  
Tu kończy bieg i .... planuje kolejny! 
Tak 3mac Wernerus Sewingus (jak go podczas maratonu w Wilnie nazwano;-))

A to już pierwszy Maratończyk na mecie! Brawo, 2h20 minut!
 

Lód na ochłodę nóg...



Jutro nowa porcja zdjęć i relacji zawodników, zapraszam!

2 komentarze:

  1. Fajne zdjecia. Az sie chce pobiegac.
    Gdzie byl poczatek maratonu/biegu(bo mi to jakos ubieglo:-))?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kasiu, maraton zaczal sie i skonczyl w Galkowie. Byl to wiec piękny bieg w ''pieknych okolicznosciach przyrody''
    Pozdrawiamy cieplutko!

    OdpowiedzUsuń