Witajcie po długiej nieobecności mojej na blogu.
Wszystkiemu winne są łośki;-). Pracowaliśmy z Mackiem dzień w dzień do późnych godzin nocnych (z dorywcza pomocą jeszcze jednego świstaka-wolontariusza, Tatianko- dzięki wielkie!!!). I tak udało się nam przy rożnych zawirowaniach, typu zepsucie się dwóch głównych maszyn, wykonać okolo 1000 różnych ozdób, zważywszy na krotki okres czasu i to ze są to wszystko wyrabiane ręcznie ozdoby - wynik jest zadowalający. Lośki, gwiazdki, aniołki i inne ozdoby wyjechały na jarmark w Gdańsku, gdzie tez odbędzie się ich/nasz test. Czyli albo będą się sprzedawały a my nadal je wyrabiali albo nie i będziemy zmuszeni poddać się. Byłoby szkoda ale to rynek zdecyduje o dalszym losie słodkich łosi;-)....
Kubuś tez wlaczyl sie w malowanie.....
Zapraszamy da Gdańska na targ węglowy, na nasze stoisko nr 36.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz