poniedziałek, 2 kwietnia 2012

to i owo

 
 Nostalgiczna i majestatyczna Krutynia, jedno z moich ulubionych archiwalnych zdjęć, wykonane przez przyjaciela fotografa-amatora.
  

Kapryśna jest wiosna tego roku i każe nam na siebie poczekać. No więc czekam i z niecierpliwości przytupuję nogami, które się rwą do ogrodu, ziemi, sadzenia i nawet koszenia.






Kubuś zażyczył sobie domowy ''pudling'' czyli w kubusiowym języku budyń. 
Jak już go dostał, podsumował  go jednym słowem: ''rozkoszny'' .... ;-))




A oto i Werner, o którym wspominałam we wcześniejszym poście. Słynny uczestnik maratonów w Moskwie, Berlinie, Nowym Yorku, Bostonie, Wiedniu, Hamburgu, Bremen a także Reykjawiku i Sztynorcie. Chylę nisko czoła przed nim i tez chciałabym w tak słusznym wieku utrzymać taką formę. Mazury zna jak własną kieszeń, przebiegł tu niemało kilometrów a teraz weźmie udział w czerwcowym maratonie nad Krutynią.
Na pewno będę mu kibicowała!

Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających!

2 komentarze:

  1. Kubuś ostatnio polubił słowo rozkoszne :) Tata mówi, że ten weźmie udział w tym maratonie!

    OdpowiedzUsuń
  2. rzeczywiście polubił to słowo ale sam jest/bywa rozkoszny;-)) na 10 km i Ty mogłabyś pobiec, prawda? może dasz się namówić Juliet co?

    OdpowiedzUsuń