Wróciłam do blogosfery rozleniwiona i chyba bez pomysłu o czym pisać.
Czekam wiec na Wasze podpowiedzi.
Tymczasem w poszukiwaniu dobrego jedzenia, które ktoś by nam zaserwował dotarliśmy do Krzyży...
Maja tam malownicze pomosty i jezioro tez ładne ale sama miejscowość odrobinę przereklamowana ale o jedzeniu wole przemilczeć.
Na naszym ganku zagościły wrzosy. Wrzosy kojarzą mi się z początkiem szkoły, Wam tez?
Kolekcja wianków, z tymianku, krwawnika, mchu, i ''samaniewiemczego''.
''Letnicy'' porozjeżdżali się i nastała nostalgia. Pracy nam jednak nie brak. Ogród, tarasy, niektóre detale w pokojach Szuwarow wołają o uwagę. W Werandzie pozostało malowanie i zrobienie kominka.
Na Hubertusa będziemy na pewno gotowi!
Tymczasem pa-pa!!
Ostatni letnicy pozdrawiają! :)
OdpowiedzUsuńO.G.
Ja tez do Was macham z ciągle słonecznej Krutyni! I zapraszam znowu kiedys! 3majcie sie!
OdpowiedzUsuń