piątek, 10 lutego 2012

Kulig




Wspomnienie kuligu sprzed paru lat. Niewielki mróz, sporo śniegu i mnóstwo radości. 
Uwieńczeniem kuligu jest zawsze ognisko, obowiązkowo z grzańcem i pieczeniem kiełbasek. 
Po drodze w trakcie kuligu wiele upadków, ucieczka przed tymi co poupadali z sanek, bitwa na śnieżki, mycie śniegiem, robienie orla na śniegu, obsypywanie śniegu z gałęzi na tych co się tego nie spodziewali.
A powrót do domu obowiązkowo przy pochodniach. 
Można za konikiem a można i końmi mechanicznymi.
Można wygodnie na dużych saniach pod kocami i można - bardziej wywrotkowo małymi saneczkami.
Kuligom zawsze towarzyszy dobry humor uczestników, jakoś tak na mrozie rośnie poziom endorfin.
Trzeba to powtórzyć!
To kto się pisze?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz