piątek, 3 lutego 2012

Bajnia

Bajnia to w języku Starowierów typ łaźni z piecem gdzie mocno nagrzane kamienie są polewane wodą. Mieliśmy taką właśnie łaźnię w ogrodzie w domu rodzinnym w Wojnowie. Piszę w czasie przeszłym bo budynek bajni stoi ale sama łaźnia jest nieczynna. Wymaga bowiem gruntownej renowacji. Moj brat zgodził się abyśmy ją rozebrali i przenieśli do Krutyni!  To wspaniała wiadomość! Ten budynek znaczy dla mnie bardzo dużo, bajnia pamięta moich dziadków i tatę, który pomagał w jej budowie. Ja sama przez cale dzieciństwo co sobotę chodziłam się tam kapać z innymi kobietami. Najpierw trzeba było napalić w bajni, potem nanosić wody z pobliskiej studni, część wody wlewało się do ogromnego kotła do zagotowania a drugą do wielkiej balii do płukania.

Nasza bajnia składała się z przedsionka, gdzie się rozbierało i drugiej izby - właściwej łaźni. W tej części było palenisko pokryte kamieniami i wielki kocioł na gotującą się wodę.  Były tez dwa rzędy ławek na różnych poziomach do siedzenia oraz pałok, czyli podwyższenie do parzenia się.  Na  mocno rozgrzane kamienie polewało się wodę, po czym wchodziło na pałok i smagało wienikiem czyli miotełką z brzozowych gałązek z liśćmi. Po umyciu się w przygotowanych baliach wylewało się na siebie wiadro wody, ci najbardziej twardzi szli nacierać się śniegiem, po czym znowu wracali na pałok. Wszystko zależało od zdrowia i formy kąpiących się. Bajnia daje wspaniale poczucie lekkości po kąpieli, skora jest miękka i powietrze inaczej ''smakuje '' po takiej kąpieli ale trzeba mieć na uwadze swoje możliwości. Nie można przesadzić  z temperaturą ani z czasem kąpieli. Z natury rzeczy bajnia jest najlepsza w okresie zimowym. Hartowanie się w bajni  przez zmiany temperatury z bardzo wysokiej na niskie uodparniało ludzi na przeziębienia i inne choroby.  Stad opowieści rodzinne o naszych bardzo zdrowych przodkach.   

Dodam jeszcze, ze wg tradycji kąpieli w łaźniach kobiety z dziećmi kapały się osobno od mężczyzn. Każda grupka szla w innym czasie, a po kąpieli uzupełniała wodę i drzewo w piecu dla kolejnych kąpiących się. Sucha bajnia pięknie pachniała drzewem brzozowym z witek, lubiłam ten zapach i czasem nawet w lecie zachodziłam powąchać bajnie;-) Pamiętam, ze takie kąpiele często odbywały się przy użyciu świeczek a to dlatego, ze w czasach mego dzieciństwa w Wojnowie regularnie wyłączano prąd w celu oszczędzania. Za komuny to był normalny proceder...
 
W Wojnowie jest nadal parę bajni. Większość z nich jest niestety nieczynna, latem spróbuje zrobić dokumentacje zdjęciową. Ale sa tacy, ktorzy doceniaja ich urodę i znaczenie. Np w nowo powstałym siedlisku w Wojnowie nie tylko odrestaurowano bajnie ale właściciel wykopał nawet spory stawik aby po kąpieli w gorącej saunie moc się zanurzyć wodzie. Ja jestem zachwycona tym pomysłem!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz