sobota, 9 lipca 2011

Co za tydzień!

Dziś skoro świt przyjechały deski podłogowe - dąb bielony rustic. Ach te deski! Wiele dumaliśmy nad nimi, bo też wiele zależało od nich. Albo estetyka Szuwarów ucierpiałaby albo finanse, wybraliśmy to drugie tworząc sobie dziurę budżetową na miarę rządu Tuska;-) Mamy nadzieje, że warto było.









Ciężko uwierzyć, że ta sterta desek to jest równowartość dobrego samochodu a jednak to fakt. 

Dziś sobota, wiec wszyscy skończyli prace wcześniej, wszyscy oprócz mego męża pracoholika. Musiałam zabronić mu pracować! Maciek już zapomniał co to relaks i nie potrafi się zatrzymać w swej pracy. Koniec końców wszyscy ucięliśmy sobie zdrową popołudniową drzemkę, nawet Iga przyczłapała do sypialni i tez sobie z nami pospała.

Gałkowem przejeżdżaliśmy, tłumy były nieprzebrane ale zawody nie do końca udane. Z powodu dość poważnego upadku konia i jego jeźdźca skoki trzeba było przerwać. Za to w Krutyń w tym czasie świeciła pustkami... wszystkich wywiało do Gałkowa!

Wieczorem Maciek już nie odpuścił i zaczął podlewać i pielić. A ja mogłam wreszcie nacieszyć się TV BEZ SPORTU! Przez parę ostatnich wieczorów - na okrągło - włączone były tylko kanały sportowe. To dlatego, ze użyczyliśmy naszego domu na noclegi ekipie układającej podłogi w Szuwarach a panowie okazali się wielbicielami sportu...  Co za tydzień!































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz