Dziś rano zostawiłam Macka ze śpiącym Antosiem a sama pobiegłam w las na poszukiwania tych czerwonych skarbów. Najpierw znajdywałam małe polanki z poziomkami gdzie udało mi się w sumie uzbierać z pól kanki, ale dopiero na sam koniec odkryłam prawdziwe pole poziomkowe! Moj zachwyt nie miał granic! Czas mnie gonił wiec obiecałam sobie ponowny zbiór wieczorem albo porankiem następnego dnia... To był mój błąd....Niestety jest tu więcej amatorów poziomek i nie ja jedna odkryłam pachnącą polankę pełną poziomkowych krzaczków, bo pod wieczór już ich nie było;-(( W życiu lepiej niczego nie odkładać na później, nawet jeśli to są tylko poziomki!
Jak już kiedyś wspominałam z każdej wyprawy do lasu czy na łąki wracam z jej kawałkiem, dziś tak wyglądał ten jej niebieski kawałek:
I jeszcze jeden:
Te smoli-nosy rosną sobie dziko na pobliskiej łące, trochę mnie to zdziwiło, bo myślałam ze to są kwiaty ogrodowe, domowe a może po prostu zadomowione?
Maciuś zajmowal się poważniejszymi sprawami dziś. Wykonał np taką oto tablice reklamującą wynajem naszych pokoi:
Maciek co postanowi to zaraz szybko wykona! Taka złota rączka z niego. Wczoraj był pomysł dziś wykonanie, niezłe tempo, prawda? Tablica ta zostanie do czasu kiedy będziemy mieli profesjonalną tablice do Szuwarów. Na razie opracowują w Mrągowie jej projekt.
To na tyle z dziś. Pozdrawiam mych czytelników!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz