ten chory z nicnierobienia to oczywiście Maciek....
miał tak dość leżenia, ze dziś już po prostu MUSIAŁ coś robić, wyszło, ze pchanie kosiarki będzie najlżejszą z prac. Kuba tez wyjął swoja kosiarkę i tak razem wykosili pięknie ogród.
W powietrzu było czuć jesienny chłód ,ale ciągle mam nadzieję na powrót lata. Ja dziś miałam dzień tzw odleżynowy, czyli pełen luz: relaks na sofie przy gazecie i spacer po lesie. Towarzyszyła mi karna Lollie i niesforna Iga, która zawsze pędzi swoimi ścieżkami. Nie zamierzałam wcale ich brać do lasu ale Lollie jest na tyle mała, że bez problemu przechodzi przez siatkę a Iga tak długo szukała jakiegoś wyjścia, że po 15 minutach je znalazła (gdzie?) i nas dogoniła. W tym czasie ja znalazłam całkiem pokaźny koszyk kurek.
Chyba wiec czas na risotto?
Czesc Kasiu. A u mnie +40 stopni(od kilku dobrych dni!). Kurek nie znajde, ale grzyby portabella w sklepie tak. Fajnie by bylo przepis na kurkowe risotto zobaczyc na Twoim blogu(pamietam, ze je w Twoim wydaniu jadlam i zyje ;-)) Sebastian tez ;-)). Postaram sie zrobic to risotto(jak bedzie Twoj przepis)w wersji a la portabella. Pozdrowienia, KD
OdpowiedzUsuńO ten przepis trzebaby poprosić moja siostrę lub Macka ja tylko pomagam w gotowaniu i sprzątaniu....
OdpowiedzUsuń